czwartek, 10 października 2013

Rozdział 5

Justin
Po lekcjach poszedłem do KFC z chłopakami w między czasie zaproponowałem im wypad do klubu, ale każdy miał jakieś plany. Dziwne... Nawet bardzo dziwne. Każdy pisał coś na telefonie co było irytujące bo nigdy tamatów do rozmów nam się nie kończyły, nasze zamówienie właśnie zostało zrealizowane. Wtedy nareszcie zaczeliśmy rozmawiać.
-Sorry stary że Cię wystawiliśmy.
-Spoko pewnie coś ważnego macie do zrobienia.
-Ta no właśnie super że nas rozumiesz.-Powiedział Gareet.
-Chłopaki co powiecie w sobote na mały meczyk? Załatwie nam zioło.-Zaproponował Nathan, to drugie powiedział nieco ciszej zważając na to że byliśmy w miejscu publicznym.
-Ja zorganizuje nam procenty- Powiedział Zack.
-No to super - Powiedziałem.
-Dobra ja muszę się już zbierać- Powiedział Will
-No my w sumie też -Powiedzieli churem.
-No dobra ja też będe się zbierał do domu.-Powiedziałem lekko wkurwionym głosem.
-Spoko stary to do jutra na boisku koszykówki.
-Okok.

Hope
Tak jak się spodziewałam chłopaki czekali przed szkołą.
-Hej! -Powiedziałam, podeszłam do nich i przywitałam się z każdym pokolei.
-Yo! To jak do jakiego skateparku zaczynamy?
-Hmm... no niech pomyślę... nie wiem bo tu nie mieszkałam.
-Proponuję Papa Jack - Powiedział Will
-Okey więc prowadźcie.-Powiedziałam i wskoczyłam na deskę, chłopcy zrobili to samo i zaczęliśmy jechać w stronę skateparku. Z tego co mi chłopcy powiedzieli jest to max 10 minut jazdy. Po drodze próbowali imponować mi różnymi trikami ale to nie było coś czego nigdy nie widziałam, ale udawałam że jestem pod wrażeniem. Po krótkim czasie dojechaliśmy do dużego skateparku. Obok niego był kort tenisowy, boisko od koszykówki. Po prostu raj. Zaczęłam jeździć po rampach. Robiłam różne triki a na koniec zrobiłam popisowy hardflip w połączeniu z boardslide którego na 100% chłopaki nie potrafili. Usłyszałam gwizdy i oklaski moich towarzyszy.\
-Wow to było DOBRE- Powiedział Nathan
-Mała gdzie ty się tego nauczyłaś?- Will przybił mi piątkę
-Z Caitlin miałyśmy na punkcie deski bzika.- Uśmiechnęłam się na wspomnienie jak specjalnie wcześniej wstawałyśmy żeby przed pójściem do szkoły sobie pojeździć, albo jak do późnego wieczora miałyśmy wszystkie skateparku w okolicy zaliczone.
-Szacun! Musisz mnie nauczyć tego triku.-Powiedział Will z ekscytacją w głosie.
Nie ma sprawy pod warunkiem że pomożesz mi ogarnąć w drugim garażu bo w poniedziałek przywiozą mi mój samochód.
-Umowa stoi.
-Chłopacy każda para rąk się przyda
-Dobra ale stawiasz piwo.-Powiedział Gareet. Czy tylko ja zauważyłam że on lubi mieć wszystko za free?
-Dobra ty alkoholiku ty.-Przedrzeźniałam się z nim.
-A właśnie chłopaki nie mówiłem wam...-Powiedział przepełniony radością głosem
-Dzisiaj Hope stawia kolejkę!-Pisnął Gareet.
-To na co my jeszcze czekamy? W drogę!-Powiedział Zack i zaczął wyjeżdżać z chłopakami ze skateparku.
-Hope na co czekasz? Rusz tą grubiutką dupke!- O nie!
-Po pierwsze nie mam chyba tak grubej dupy- Klepnęłam swoje pośladki.
-Po drugie dopiero co przyjechaliśmy a po trzecie nigdzie się stąd nie ruszam.
Gareet podjechał do mnie i przerzucił sobie przez ramię. Co on kurwa odwala.
-Gareet puść mnie! Co ty w ogóle robisz?!- Zaczęłam go bić pięściami po plecach.
-Mała nie rzucaj się tak bo spadniesz, powiedziałaś że się stąd nie ruszasz to ja cię wezmę.
-Ugh. A moja deskorolka? Nie zostawiaj jej tu!
-Nathan weź jej deskę ja już mam nadbagaż- Powiedział rozbawionym głosem. Walnęłam go z całej siły w biodro. Zaczął jechać w przeciwną stronę.
-Daleko jeszcze?- Powiedziałam gdy zaczęło być mi niewygodnie.
-Właściwie to już jesteśmy...-Powiedział i nareszcie puścił mnie na ziemię. Był to z zewnątrz dobrze wyglądający klub. Stałam i przyglądałam się tłumowi gdy poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę.
-Gareet uspokój się musimy stanąć w kolejce.
-Spokojnie wujek Zack'a jest tego klubu właścicielem
-Oh- Zack powiedział coś ochroniarzowi i nas wpuścili. Dało się usłyszeć niezadowolony tłum któremu zdążyłam pokazać środkowy palec. Weszliśmy do klubu i zapach alkoholu, tytoniu i innych używek od razu było wyczuć. Podeszliśmy do baru.
-Co chcecie?
-Zdamy się dzisiaj na twój gust.
-Okey. Pięć razy Extra Long Island Iced Tea, poproszę.-Powiedziałam i podałam barmanowi kartę kredytową, gdy już oddał włożyłam ją do stanika. Braman postawił nasze drinki na blacie, każdy wziął po jednym i ruszyliśmy do wolnego stolika wcześniej zanosząc deskorolki i torby na zaplecze.
-Zobaczymy kto dzisiaj dłużej wytrzyma,-Powiedział Will z uśmieszkiem. Wzięliśmy kieliszki i stuknęliśmy je ze sobą. Przechyliłam kieliszek do ust i wlałam jego zawartość. Mocne, no ale co się dziwić podwójna porcja alkoholu. Jako jedyna wypiłam całość.
-To jak ci się podoba w mieście?
-Tak, nie jest źle. Jest tu o wiele cieplej niż w Waszynktonie co mi się bardzo podoba i są dobre imprezy.
-Oh racja tu są najlepsze imprezy! Najbardziej podobają się mi nasze imprezy na plaży- Powiedział Will.  
-Nie pierdol! Zawsze chciałam iść na imprezę na plaży!-Pisnęłam radośnie.
-Na razie żadna niestety się nie zapowiada ale jak już będzie to dam ci znać-Odpowiedział.
-Idę do baru po drinka chce ktoś?-Zapytałam.
-Nie jeszcze mamy.-Odpowiedzieli chórem.
-Okey.-Ruszyłam w stronę baru i zamówiłam whisky z colą i cytryną i zapłaciłam za to. Wypiłam od razu i już trochę chwiejnym krokiem ruszyłam do stolika.
-Czas na zabawkę chłopaki idziemy na parkiet!- krzyknęłam i zaczęłam iść w stronę tańczących ludzi. Wbiłam się w tłum i zaczęłam poruszać ciało w rytm muzyki. Po chwili dołączyli do mnie chłopaki i wyrywali jakieś dziewczyny z którymi wylądują na 100% w męskiej toalecie. Po około czterech piosenkach zaschło mi w gardle więc poszłam do baru z Will'em przytulającym się do mnie od tyłu. Był nachlany w trzy dupy i jeszcze do tego na mnie się opierał. Usiedliśmy przy barze, sobie zamówiłam wódkę z colą a dla Will'a to samo tylko trochę słabsze. 
-Jezus Will to już dzisiaj twój ostatni!-Powiedziałam gdy barman postawił nasze procenty na barze a Will od razu swoje wypił.
-Spokojnie już nie piję.-Wybełkotał opierając się o mnie. Jezus ależ to ciężkie i że to ja mam grubą dupę? Rozejrzałam się po klubie w poszukiwaniu reszty paczki. Nie zauważyłam żadnej znanej mi twarzy oprócz Justin'a i Miley. Czekaj co?! Czy z pośród tylu klubów w mieście musiał wybrać akurat ten? Szedł w naszą stronę wkurwiony, ciekawe co się księżniczce nie spodobało.
-Will Justin tu idzie.
-Spierdalamy!-Zerwał się z miejsca wziął mnie na ręce w wyniku czego wyjebaliśmy się. Leżał na mnie i głupio się śmiał, byłam nie osądzajcie mnie też się zaczęłam śmiać. Leżeliśmy jak dwa debile na podłodze i się śmialiśmy.
-Ej mieliśmy spierdalać.-Powiedziałam dławiąc się śmiechem.
-No przecież spierdalamy nie widzisz?-Zaśmialiśmy się śmiać obydwoje. Spojrzałam się w górę.
-Ooo Juju!- Wyrwało mi się. Zaczęłam się śmiać ze swojej głupoty na co Will też zaczął się śmiać.
-Kochana u niego efekt jojo to normalka-Powiedział Will na co się zaśmiałam.
-Wtf? Justin nie możesz jeść za dużo bo w biodra pójdzie nie w twojego przyjaciela.- Powiedziałam rozbawionym głosem i zaczęliśmy z Will'em się śmiać a Justin z sekundy na sekundę był bardziej wkurzony.
-Will! CO TY WYPRAWIASZ?!- Zaczął się wydzierać.
-Ja? Nie widzisz? Spierdalam.-Zaśmiał się a ja już dostałam czkawki od śmiechu.
-NIE WKURWIAJ MNIE! IDZIEMY NA ZEWNĄTRZ DO RESZTY!-Ryknął. Ooo to chłopacy byli na zewnątrz. Will zeszedł ze mnie i ruszył na dwór. Ja poszłam po swoje rzeczy i poszłam w stronę wyjścia gdzie odbywała się kłótnia chłopaków.
-Spokojnie nie krzyczcie tak- Powiedziałam i stanęłam na desce która wraz ze mną wjechała w Garett'a który mnie przytrzymał. I nie był wcale piany podobnie jak reszta. Aha czyli co? Tylko ja i Will?
-Podobno wszyscy mieliście jakieś plany jak zaproponowałem wypad na piwo!-Krzyknął wkurwiony Justin. Oj coś czuję że to się tak szybko nie skończy...


_____________________________________________
Oto nowy rozdział ! Dziękujemy za wszystkie wyświetlenia i komentarze. Za wszelkie błędy przepraszamy obiecujemy poprawę. Przepraszamy że tak rzadko dodajemy nowe rozdziały ale każda z nas jest w innej klasie ja(@Yepiamabatman) jestem w 2 gim a Klaudia (@Yepibelieve) jest w 3 gim i jest często problem.;/ Ale zapowiadają się wspólne nocki i wolny poniedziałek więc spodziewajcie się nowego w następnym tygodniu.;>


Czytasz=Komentujesz ♥

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                 

piątek, 27 września 2013

Rozdział 4

JEŚLI PRZECZYTASZ TO SKOMENTUJ! TAK WIECIE POTRZEBNE NAM TE KOMENTARZE BO NIMI RODZINĘ KARMIMY WIĘC 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ !

Obudziło mnie wibrowanie przy uchu. Dzwoni mój telefon, serio? Nawet budzik jeszcze nie zadzwonił. Też tak macie że rano każda minuta snu jest na wagę złota? Taa ja też. Wzięłam telefon o od razu odebrałam połączenie.
-Dlaczego wczoraj nie zadzwoniłaś?! Miałaś dzwonić od razu jak wrócisz! Mogłaś chociaż napisać! Gwałtownie ułożyłam się do pozycji siedzącej. Można powiedzieć że ten telefon rozbudził mnie całkowicie.
-Ołł nie tak głośno Caitlin! Ja jeszcze śpię to znaczy spałam! Mam ci przypomnieć że ty jesteś w Waszyngtonie a ja w Malibu, to trzy godziny różnicy.
-Ty nie zwalaj na strefę czasową! Miałaś zadzwonić.
-Wiem przepraszam ale wczoraj byłam trochę wkurwiona.
-Coś z twoją mamą nie tak?
-Nie broń boże z nią wszystko w porządku. Lekarz powiedział że na szczęście to nie był nowotwór złośliwy. Już jest po chemioterapii i jak wszystko dobrze pójdzie będzie mogła za 2 tygodnie wróci do domu... Ale niestety nie będę mogła wrócić do Ciebie, nie wiem czy wogóle ją zostawię.
-Nie martw się jeszcze 5 miesięcy i przygotuj się na 2 miesiące zajebistych wakacji oczywiście ze mną!-Pisnęła podekscytowana.
-Ehhh ja muszę kończyć bo na 9:30 mam lekcje a i tak jestem spóźniona.
-Ok. Pa kocham Cię!
-Ja Ciebie też!
Rozłączyłam się i zerknęłam na wyświetlacz by sprawdzić która jest godzina. Fuck 6:35 AM, budzik nie zadzwonił bo gadałam z Caitlin. Szybko zerwałam się z łóżka wzięłam wcześniej przygotowane ciuchy i pośpiesznie się w nie ubrałam. Zeszłam  na dół do kuchni. Wyjęłam z lodówki 2 energetyki. Jeden otworzyłam i go wypiłam a drugiego włożyłam do torby. Pobiegłam na korytarz chwyciłam za deskorolkę i wyszłam z domu. Po zamknięciu drzwi nałożyłam słuchawki i ruszyłam w stronę szkoły. Po 20 minutach dojechałam , jak zwykle spóźniona. To jest dopiero pierwszy dzień a już se wyrobiłam opinię spóźnialskiej. Weszłam do środka. Zaczęłam jeździć po korytarzach w poszukiwaniu gabinetu dyrektora. Pech chciał że na kogoś wpadłam na zakręcie. Był to wysoki facet, po czterdziestce(wywnioskowałam to po pierwszych oznakach siwizny).
-Nie można jeździć tym ustrojstwem po szkole!- Pff kim on jest że będzie mi mówił co mam robić.
-A bo ty będziesz mi mówił co mam robić!
-Uwierz będę Ci mówił bo jestem dyrektorem tej szkoły.- Upss.
-O kurwa.- szepnęłam pod nosem.
-Mówiłaś coś?
-Nie, nie.
-Z pewnością ty jesteś naszą nową uczennicą.
-Tak...
-Zapraszam do mojego gabinetu dam Ci plan lekcji, kod do szafki i wypiszę Ci kartkę za karę, będziesz siedzieć dzisiaj w kozie,
-Ugh, dobrze.- Wzięłam swoją deskorolkę i poszłam za facetem.
Po wszystkich formalnościach wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami, akurat zadzwonił dzwonek na przerwę. Uczniowie rzucili się jak zwierzęta z klas. Super i teraz w takim tłumie muszę znaleźć szafkę. Po długim czasie nareszcie nareszcie udało mi się ją znaleźć. Wpisałam kod do szafki i wrzuciłam do niej książki i deskorolkę. Spojrzałam na plan. Matematyka, mogło być gorzej. Ruszyłam pod sale 312 która jest na trzecim piętrze. Szłam powoli po schodach ignorując ciekawskie spojrzenia innych uczniów. Nagle zauważyłam Garett'a i przypomniało mi się że mam dzisiaj kozę więc się spóźnię na nasze zwiedzanie skateparków.
-Garett!- krzyknęłam i pobiegłam do niego.
-Hej Hope!- na powitanie pocałował mnie w policzek.
-Jak tam mała w nowej szkole?
-Ha no wiesz duży, z powodu tej szkoły musimy nasz wypad przesunąć o godzinę.
- A to czemu?- Zaczęliśmy powoli iść w stronę mojej klasy.
-Muszę zostać po lekcjach.-Zrobiłam smutną minę.
-Wow! Już?- Przystał z wrażenia (?) przy sali 310. Jeszcze dwie klasy i będę koło klasy od matmy.
-A bo wy tu macie jakieś posrane zasady! Od kiedy to po szkole nie można deskorolką jeździć?!
-To chyba normalne że nie jeździć po szkole.- spojrzał się na mnie jak na idiotkę.
-W mojej starej szkole jakoś nie zwracali na to uwagi...
-To fajnie ale widzisz jesteś w nowej szkole,-Borze zaczyna mnie już wkurwiać tym gadaniem. Kurwa na serio jestem w nowej szkole?! Kurwa nie zauważyłam!
-Dobra, dobra wróćmy do tematu, poczekacie na mnie tą godzinę?
-Jasne ale musisz nam to jakoś wynagrodzić kochanie.- Uśmiechnął się
-Okey, ale jak mam to wam wynagrodzić?
-No nie wiem...- zrobił minę zamyślonego, na co go szturchnęłam w ramię.
-Ooo! Już wiem dzisiaj ty stawiasz kolejkę!
-No dobra zobaczymy kto ma mocniejszą głowę- jasne że ja
-Okey to do później- Uśmiechnął się, przytulił się na pożegnanie i poszedł pod swoją klasę. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Pokonałam kawałek który mnie dzielił od sali 312 i weszłam do niej. Wszystkie ławki z tyłu były zajęte przez tych lamusów. Podeszłam do jakiejś plastikowej lali która siedzi na miejscu na którym ja powinnam siedzieć.
-Spierdalaj stąd ja tu siedzę.-Warknęłam jej do ucha bo nie chciałam robić zbiegowiska.
-Nie wydaje mi się.- Jej piskliwy głos sprawiał że zachciało mi się rzygać.
-Jakoś mnie za bardzo nie interesuje mnie kto tu siedział bo ja tu teraz siedzę.
-Jakoś nie widzę żeby było podpisane.
-Jeżeli zaraz stąd nie wyjdziesz to podpiszę to twoją krwią więc albo stąd wypierdalasz albo Ci pomogę.-Spojrzała na mnie przerażona i zaczęła zbierać swoje rzeczy jak już skończyła pchnęłam ją "niechcącą" bokiem, usiadłam na miejsce. Nauczycielka chwile po tym incydencie weszła da klasy. Sprawdzając obecność zatrzymała się przy moim nazwisku i zaczęła się rozglądać po klasie. Podniosłam rękę na znak że to ja. Reszta lekcji minęła bardzo szybko bo umiałam już ten materiał z poprzedniej szkoły a w wolnym czasie pisałam z Caitlin. I tak już mijały wszystkie lekcje. Jeszcze godzina z dyrkiem i koniec. Jupi! Po godzinie słuchania regulaminu i pisaniu sms'ów z chłopakami nareszcie wyszłam z tego piekł. Tak jak się spodziewałam chłopaki czekali przed szkołą.
____________________________________________________________________________
Oto nowy rozdział. Przepraszamy że tak długo musiałyście czekać.
Następny postaramy się dodać za tydzień. Wielkie dzięki za ponad 1000 wyświetleń! PRZYPOMINAMY JEST ZAKŁADKA 'INFORMOWANI' JEŻELI PODOBA CI SIĘ TO OPOWIADANIE I CHCESZ BYĆ INFORMOWANYM WYSTARCZY TAM WPISAĆ SWÓJ NICK OD TWITTER'A.♥



środa, 4 września 2013

Rozdział 3

Wyszłam z pociągu i próbowałam złapać jakąś taksówkę, na próbach się skończyło. W takich momentach brakuje mi Caitlin. Poszłam na najbliższy przystanek autobusowy i sprawdziłam kiedy będzie najbliższy autobus na moje osiedle, musiałam na niego czekać 18 minut. W tym czasie zdążyłam odsłuchać moją ulubioną playlist'e. Po długim czekaniu (18 minut to za dużo) nareszcie przyjechał autobus do którego weszłam wraz z bagażami. Zapłaciłam za bilet i usiadłam i ponownie nałożyłam słuchawki na uszy. Mieszkałam w centrum Malibu a to jakieś 15 minut z tond. Dojechałam na miejsce. Szczerze? Bardzo tęskniłam za moim domem. Podeszłam do drzwi z kluczami w ręku gdyż wiedziałam że nikogo nie będzie i je otworzyłam. Wow. Gdybym wcześniej tu nie mieszkała tych 10 lat nie powiedziałabym że to mój dom. Cały wystrój się zmienił inne kolory ścian, wogóle nie to miejsce. Wystrój był nowoczesny ale również przytulny. Weszłam po schodach na górę, mając nadzieje że mój pokój tam nadal był. Na drzwiach które kiedyś prowadziły do mojego pokoju był napis 'HOPE', co oznacza że nic się nie zmieniło. Weszłam do niego ale tak jak przypuszczałam wystrój uległ wielkiej pozytywnej zmianie, bo szczerze kto by chciał mieszkać w pokoju z wystrojem dla 11- latki? Rzuciłam walizki na podłogę i zaczęłam się rozpakowywać co zajęło mi trochę więcej niż godzinę. Potem wzięłam to i poszłam się wykąpać do łazienki na dole bo tam jest wanna. Po półgodzinnej ubrałam się w wcześniej przygotowane ciuchy oraz się pomalowałam i poszłam do kuchni żeby przygotować sobie coś do jedzenia. Zrobiłam płatki z jogurtem i powoli zaczęłam jeść(jestem strasznie wolna jeżeli chodzi o jedzenie). Gdy w końcu skończyłam wzięłam Oreo z szafki i poszłam do salonu gdzie usiadłam na kanapie. Wzięłam pilot do ręki i włączyłam telewizor, od razu przełączyłam na MTV gdzie leciało 'Niemożliwe', leciały akurat dwa nowe odcinki. Jak już się skończyło to wysłałam sms'a do Pattie że już jestem i że za półgodziny u niej będę. Miałyśmy razem jechać do szpitala bo ja(niestety) nie mam prawajazdy. Wzięłam swoją deskorolkę i wszyłam z domu zamykając go po czym schowałam klucze do plecaka. Włożyłam do uszu słuchawki i zaczęłam jechać w dół ulicy. Po 40 minutach jazdy dotarłam na miejsce. Upss spóźniłam się trochę. Podeszłam do drzwi i w nie zapukałam po czym odsunęłam się od nich. Mam nadzieję że go tam nie spotkam. Drzwi otworzyła mi Pattie, ucieszyłam się że ją zobaczyłam po tylu latach.
-Cieszę się że cię widzę Pattie!- Powiedziałam radośnie. Kobieta podeszła do mnie i zamknęła w niedźwiedzim uścisku. Uścisnęłam ją równie mocno. Zaprosiła mnie do środka. Weszłam. Praktycznie nic się nie zmieniło, tylko kolory ścian i trochę więcej zdjęć. Niestety Justin'a. Postawiłam moją deskorolkę przy drzwiach i poszłam za kobietą do salonu.
-Czego się napijesz?- Zapytała promiennym głosem.
-Soku malinowego, jak masz- Odpowiedziałam z uśmiechem.
-Oczywiście skarbie pamiętam że malinowy to twój ulubiony- Uśmiechnęła się i poszła do kuchni. Po około minucie postawiła na stole dwie szklaki z sokiem malinowym. Usiadła naprzeciwko mnie i zaczęłyśmy rozmawiać.
-Jak tam w szkole wszystko okey?
-Z ocenami jest dobrze, nawet bardzo dobrze tylko trochę gorzej z zachowaniem...
-Jak to?-Zapytała zszokowana Pattie.
-Yyyy... No nie mam wzorowego zachowania...
-To że nie masz wzorowego to nie koniec świata.- Przerwała mi. Tak tak ciekawe co powiesz gdy się dowiesz że mam nieodpowiednie.
-No ok poczekaj Pattie daj mi dokończyć, ja nie mam nawet poprawnego.- Kobieta zachłysnęła się napojem. Boże nie chce mieć człowieka na sumieniu. Po jakiejś minucie się uspokoiła.
-Wow. Nie sądziłam że jakaś dziewczyna będzie miała niższe zachowanie od Justin'a.- Oh really?! On ma wyższe zachowanie ode mnie? Do czasu.
-Jak byśmy mogły to wolałabym o nim nie rozmawiać.
-No ale ja chciałam mu powiedzieć że przyjechałaś...
- Jak wspomniałam nie chcę by ktokolwiek wiedział że tu jestem.
-No ale...
-Pattie naprawdę nie chce o tym rozmawiać.
-Ahh no dobrze jak chcesz...
-Pattie łazienka jest tam gdzie gdzie była?- Zapytałam.
-Tak tak- Odpowiedziała uśmiechając się.
-Dziękuje, ja przepraszam na chwile.-Powiedziałam i ruszyłam w stronę łązienki

Justin
Już byłem na prowadzeniu ale kurwa musiałem się wkopać w te jebane błoto.
-Ha! Znowu wygrałem!- Krzyknął podjarany Zack. Trzymajcie mnie bo zabije.
-Dobra chłopaki tona dziś koniec co?- Powiedział cały w błocie Nathan, zresztą jak my wszyscy.
-Dobry pomysł zresztą zgłodniałem.-Odezwał się Garett.
-Dzisiaj stawia ten kto wygrał!- Powiedział ucieszonym głosem Will.
I to mi się podoba.
-Dobra ale to będzie ostatni raz.-Powiedział i zaczął iść w stronę mojego samochodu.
-Dobra, stary jak chcesz.- Zgodziłem się i zacząłem tak jak reszta iść za nim. Po 20 minutach jazdy dojechaliśmy do KFC i najczystszy z nas czyli Will poszedł złożyć zamówienie. Przyszedł po 35 minutach a Zack ruszył z parkingu.
-Co tak długo?!-Wrzasnął długim czekaniem Garett.
-No co? Kolejki były.- Powiedział z pełną buzią Will.
-Dobra chłopaki, spokojnie.- Przerwałem ich małą sprzeczkę.
-To gdzie jedziemy?-Zack zapytał.
-Możemy do mnie bo mama ma iść dzisiaj do szpitala odwiedzić przyjaciółkę więc będzie wolna chata.-Powiedziałem na co wszyscy się ucieszyli.
Kiedy kończyłem swoją pepsi to akurat dojechaliśmy pod mój dom.Wyszliśmy z samochodu.
-Kto ostatni ten robi popcorn!-Krzyknąłem. Wszyscy rzucili się w stronę drzwi oprócz Zack'a który nie mógł odpiąć pasa i utknął w samochodzie.
-Chłopaki czekajcie!
-Hahahahhahahahahhaha- Zaczęliśmy się śmiać ale nie przestaliśmy biec. Do drzwi dotarłem jako pierwszy szybko je otworzyłem i weszłam do domu. Potknąłem się o coś i wywróciłem się na jakąś dziewczynę.
Czekaj co?!

Hope

Miałam już chwytać klamkę od drzwi do łazienki ale ktoś wparował do domu i potknął się o moją deskorolkę i wylądował na mnie. Kurwa Bieber, miłe spotkanie po latach! Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Do lekkich to on nie należy. Spostrzegłem że przyglądało się nam grupka chłopaków.

-Długo masz zamiar tak na mnie leżeć?!!-krzyknęłam, na co Pattie wyłoniła się z kuchni.
-Yyy nie.-Powiedział zmieszanym głosem po czym wstał i podał mi dłoń, co zignorowałam. Podniosłam się, zobaczyłam że jestem cała błocie. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem na co on się uśmiechnął. Zaraz mu wpierdolę. Usłyszałam ciche chichoty chłopaków, zdałam sobie sprawę że już kiedyś je słyszałam... A no tak ci idioci.
-Justin co ty narobiłeś miałyśmy razem iść do szpitala.-Powiedziała Pattie.
-Czekaj mamo, kto to jest?- Zapytał Justin. To ja twój największy koszmar, miło mi.
-To jest Hope ona jest yyy...- Pattie nie wiedziała co powiedzieć więc jej przerwałam.
-Jestem kuzynką Maggie Aylin może kojarzysz?-Chciałam zobaczyć jak zareaguje.
-No, coś tam kojarzę.- A to cham i prostak.
- J (czyt, Dżej) Maggie to nie ta laska z której kręciliśmy sobie bekę?- Powiedział i miał rozbawiony wyraz twarzy. ZABIJE. Myślałam że zaraz wybuchnę. Pattie spojrzała na mnie zdziwionym spojrzeniem na co ja w odpowiedzi tylko pokiwałam delikatnie przecząco głową.
-Dobra Justin daj jej swoją bluzę i jakieś spodnie bo moje będą na nią za krótkie, a ty Hope pójdź wziąć szybki prysznic.- Oboje pokiwaliśmy głową i ruszyliśmy w inne strony.
Weszłam do łazienki i od razu ściągnęłam swoje brudne rzeczy oraz bieliznę i związałam włosy w koka bo nie chciałam ich moczyć. Weszłam do kabiny prysznicowej szybko się wypłukałam i z niej wyszłam.Wytarłam się w żółtym ręcznikiem nałożyłam bieliznę i rozpuściłam włosy i wyszłam. Tak wyszłam w samej bieliźnie, nie wstydzę się swojego ciała. Weszłam po schodach i skierowałam się do pokoju Justin'a. Wtargnęłam do jego pokoju i automatycznię wzrok wszystkich padł na mnie. Mieli wytrzeszczone oczy jakby co najmniej nigdy nie widzieli kobiety w samej bieliźnie.
-Tyle pornoli oglądaliście a patrzycie na mnie jakbyście pierwszy dziewczynę w bieliźnie widzieli.- Zaśmiałam się i ironicznie pokręciłam głową.
-Justin mógłbyś dać mi te ciuchy?-Zapytałam .
-Yyy jasne...- Nie zdążył dokończyć bo jak sądzę po napisie na bluzce przerwał mu Will.
-Ale bez nich wyglądasz zdecydowanie lepiej.-Ale cham. Spojrzałam na niego  jak na idiotę. Justin podszedł do szafy i wyciągnął z niej szare spodnie dresowe i czerwoną bluzę. Wzięłam i dziękując kiwnięciem głowy już miałam wychodzić ale do pokoju ktoś wparował.
-A WY CO STRIPTIZERKĘ SE ZAMÓWILIŚCIE!- Oj czuję dramę.
-Miley co ty tu ro...- Nie zdążył dokończyć bo mu przerwałam.
-Yep, a co nie widać? -Powiedziałam przerzucając ciężar ciała na jedną nogę. Miley wyglądała jakby mnie miała zabić a ja ledwo nie wybuchłam śmiechem, kolegom Justin'a też mało do tego brakowało. Dziewczyna wyszła z pokoju a Justin za nią i wtedy wybuchliśmy wszyscy śmiechem po czym przybiliśmy sobie piątki. Zaczęłam powili już się ubierać. Jeszcze chwilę pogadałam z chłopcami którzy są nawet fajni i się z nimi umówiłam na 'oprowadzanie' po najlepszych skateparkach w Malibu. Pożegnałam się z nimi i wyszłam z pokoju. Na schodach minęłam Justin'a który zmierzył mnie wzrokiem i powiedział:
-Całkiem nieźle w tym wyglądasz.-Mrugnął do mnie. Posłałam mu łobuzerski uśmiech i zagryzłam dolną wargę.
-Na pewno lepiej niż ty.-Minęłam go i zeszłam po schodach podeszłam do deskorolki nadepnęłam na nią żeby podskoczyła po czym ją złapałam. Ciągle czułam na sobie wzrok chłopaka ale go zignorowałam. Zawołałam Pattie i razem pojechałyśmy do szpitala.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Czytasz= Komentujesz 

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 2

Szłam po dworcu ciągnąc za sobą swoje bagaże. Tak. Dzisiaj wyjeżdżam. Ciężko mi było zostawić to wszystko, przyjaciółkę, znajomych. Tym bardziej ciężko mi wyjechać do tego piekła. Na stacji zebrała się cała moja klasa aby mnie pożegnać. To było takie wzruszające, ale kilka lat temu postanowiłam że nigdy więcej nie uronię ani jednej łzy. Było trudno bo naprawdę mnie wzruszyli ale dotrzymałam swojego postanowienia. Szczerzyłam się jak głupia i zaczęłam przytulać każdego po kolei. Od wychowawcy nawet dostałam zdjęcie pamiątkowe. Najtrudniej było patrzeć się na płaczącą Caitlin. Podeszłam do niej i zamknęłam ją w silnym uścisku zapewniając ją że niedługo się zobaczymy. Wsiadłam do pociągu i zajęłam swoje miejsce przy oknie. Przed wyruszeniem ostatni raz pomachałam moim znajomym. Nałożyłam na uszy słuchawki i puściłam piosenkę Drake-Started From The Bottom. Bałam się. Kurwa bałam się wracać do tego cholernego miejsca, do tych pojebanych ludzi. Poczułam że z nudy moje powieki stają się coraz cięższe. Zasnęłam.
"Trzymałam mamusię za rękę stojąc pod obcymi mi drzwiami. Mama zapukała do drzwi dwukrotnie. One były wielkie wręcz olbrzymie (Może dlatego że byłam mała) całe białe z okrągłą klamką. Po chwili otworzyła nam młoda wesoła kobieta. Ciepło przytuliła moją mamę i przykucnęła do mnie, trochę zawstydzona schowałam się za nogami mamy. Obie zaczęły cicho chichotać (Pfff z czego, że przestraszyły czteroletnią niewinną dziewczynkę?). Kobieta zaprosiła nas do domu. Weszłyśmy. Szliśmy długim holem który prowadził nas do salonu. Kobieta (A tak właściwie to ciocia Pattie bo tak kazała na siebie mówić) przyniosła ciasteczka i postanowiła je na stole i zaczęła rozmawiać z moją mamą. Ja usiadłam na dywaniku i zaczęłam się bawić zabawkami które tam były ( roboty i samochody). Zachciało mi się siu siu, więc podeszłam do mamy.
-Mamo muszę siku
-Łazienka jest koło wyjścia dasz sobie radę?-Zapytała ciocia Pattie.
-Tak.- i zaczęłam iść w stronę łazienki. Już miałam wchodzić do niej gdy nagle drzwi wejściowe się otworzyły i ktoś na mnie wpadł. Leżałam przygnieciona do ziemi a na mnie leżał jakiś chłopiec. Łzy napłynęły mi do oczu ale mimo to śmiałam się. Zaledwie chwilę potem koło nas stanęła mama i ciocia Pattie. Moja mama podbiegła do mnie i podniosła.
-Nic wam nie jest?-Zapytała
-Chyba nie-Odpowiedziałam. Czułam tylko lekki ból pleców po bliskim spotkaniu z podłogą.
-Nie...- powiedział nieznany mi chłopak.
-Justin idźcie się bawić do twojego pokoju zaraz przyniosę wam jakieś słodycze.
-Dobrze mamo.
- Powiedział Justin i zaczął iść schodami w górę, zaczęłam podążać za nim. Weszliśmy do jego pokoju, miał niebieskie ściany, dywan który przedstawiał ulicę (fajny do zabawy). Łóżko wyglądało jak wyścigówka, tak szczerze bym się z nim zamieniła. Przedstawiliśmy się sobie i zaczęliśmy się bawić jego zabawkami. Od tego dnia zostaliśmy nie rozłącznymi przyjaciółmi.
3 lata puźniej 31 sierpnia. Siedzieliśmy na schodach mojego domu i rozmawialiśmy.
-O Juju jak tam jest?-Zapytałam będąc ciekawa co mnie czeka w szkole.
-Chodzi ci o szkołę?- Przytaknęłam.
-Jest dobrze poznasz fajnych ludzi...
-A ty poznałeś?
-Przerwałam mu.
-Tak, znalazłem czterech najlepszych kumpli.
-A co będzie ze mną? Twoi kumple mnie nie polubią...
-Sapnęłam.
-Na pewno tak nie będzie...
-Ciekawe z kąt to możesz wiedzieć?!
-Nawet gdyby tak było nie zostawiłbym cię.
-Na pewno? Obiecujesz?
- Zapytałam
-Obiecuję.
-Na mały palec?
-Chciałam mieć pewność.
-Na mały palec- Potwierdził. Złączyliśmy nasze małe palce i je opuściliśmy.
Dwa dni puźniej.
Weszłam przez szkolne drzwi. Juju mówił że będzie tu na mnie czekał ale z pewnością mu coś wypadło. Rozejrzałam się po korytarzu. Wszyscy chodzili roześmiani w czyimś towarzystwie. Zobaczyłam Justin'a z czwórką chłopaków. Ahh tak to pewnie jego kumple. Podeszłam do niego i się przywitałam, ale on mnie odepchnął. Jego koledzy zaczeli się śmiać a Justin do nich dołączył.
-O co ci chodzi Juju?- zapytałam ze łzami w oczach.
-Hahahahahahaha Juju?! Serio? Hahaha.-Odpowiedział jeden z nich. Słona łza spłynęła mi po policzku a później druga i trzecia.
-O-Obiecałeś- Zwróciłam się do Justin'a, a łzy leciały mi z oczu strumieniami.
-Hahahaha mówisz do mnie?- Obrócił się za siebie jakbym mówiła do kogoś innego. Króciej mówiąc zgrywał głupka. Udało mu się. Naszą trzy letnią przyjaźń przekreślił jeden dzień. Dzień w którym obiecywał że wszystko będzie okey. Obróciłam się na pięcie i pobiegłam przed siebie. Wpadłam na jakąś dziewczynę.
-Uważaj jak łazisz!- Zaczęła krzyczeć.
-P-przepraszam- Zająknęłam się od płaczu.
-Hahahahahahaha nawet chodzić nie potrafi haha!- usłyszałam zza pleców głos który do tej pory sprawiał że się uśmiechałam, któremu ufałam. Tak. Minę
ło.

-Ołłł gorzej trafić nie mogła.- powiedział inny głos. Nie chciałam już tego słuchać więc wstałam i pobiegłam dalej. I od tego dnia przez trzy lata tak wyglądał każdy mój dzień. Pełen znęcania i obelg. Pewnego dnia już tego nie wytrzymałam i poprosiłam mamę żeby przeniosła do szkoły z internatem gdzie uczęszczała moja siostra. O dziwo się zgodziła.
Dzień wyjazdu.
Siedzę w pociągu. Dzisiaj opuszczam to piekło. Pociąg wyruszył. Pomachałam ostatni raz mamie. Nareszcie koniec tortur."
Obudziła mnie jakaś kobieta która poinformowała mnie że dojechaliśmy na miejsce. Wróciłam.


______________________________________________________________________________

Witamy, witamy!
Oto nasz drugi rozdział. Dziękujemy za 6 komentarzy pod pierwszym rozdziałem i ponad 500 wyświetleń!!!
Dzisiaj przyjeżdża do mnie @yepibelieve i zaczynamy dokańczać trzeci rozdział.
Powiem tak na serio myślałyśmy że komentarze się nie liczą i nic nie dają, a tak szczerze one nas tak bardzo bardzo motywują że aż nie wierze.;> Zachęcamy do komentowania.
Jak dobrze pójdzie to w następnym tygodniu pojawi się trzeci rozdział.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 1

Rozdział 1
-Halo?-
-...Maggie?-usłyszałam cichy znajomy głos.
-Tak a kto mówi?
-Pattie- hymm nic mi to imię nie mówi.
-Przepraszam to pomyłka nie znam żadnej Pattie-
Odpowiedziałam grzecznie i chciałam się rozłączyć, ale cichy głos mi przerwał.

-Pattie Melanie
-Ahh ta Pattie... co tam u ciebie słychać? Dlaczego dzwonisz?
-Musisz przyjechać twoja matka ma nowotwór
.- Co?! Krzyknęłam w myślach. Ja tam nie wróce. Ale mamy nie zostawie samej. Ehhh.

-Okey przyjadę jak najszybciej, ale co ze szkołą?
-Będziesz chodziła do naszego miejscowego liceum.
-Dobrze tylko mam proźbę. Bo ja zmieniłam imię na Hope i nie chcę żeby ludzie się dowiedzieli jak się wcześniej nazywałam.
-Dobrze, tylko dla...
-I jeszcze nie chcę 
 żeby ktokolwiek dowiedział się że przyjeżdżam.-Przerwałam jej

-Ohh... No dobrze kochana to ja już kończę bo za chwilę Justin wróci ze szkoły.
-Więc do zobaczenia Pattie.
-Do widzenia Maggie... y to znaczy Hope.

Rozłączyłyśmy się a j a spojrzałam ze smutkiem w oczach na przyjaciółkę.
-Co się stało Hope?- Zapytała zmieszana Caitlin.
-Ja... Moja mama ma raka i muszę wyjechać.
----------------------------------------------------------------------------

Witamy! Z góry przepraszamy że musieliście czekać trochę dłużej, ale nasz wyjazd nad jezioro troszeczkę się przedłużył. Co do rozdziału. Wiemy strasznie krótki, ale uwierzcie następny rozdział będzie o wiele wiele dłuższy. Szczerze same się zdziwiłyśmy jego długością. Na razie jesteśmy w trakcie pisania trzeciego rozdziału który zapowiada się wcale nie krótszy od drugiego. Dziękujemy wam za wszystkie komentarze. WOW. Serio 5 komentarzy na Prolog? WOW. Jeszcze raz dziękujemy naprawdę nas zmotywowały. 


środa, 7 sierpnia 2013

Prologe

Siedziałyśmy z Caitlin w Starbucks'ie i się wygłupiałyśmy. Nabijałyśmy się z Ann która w ostatnim miesiącu zaliczyła więcej chłopaków niż my w całym swoim życiu. Chciałam coś powiedzieć, ale po pomieszczeniu rozlazł się dźwięk piosenki Lil Wayne'a ,,Lollipop" (Lil wayne jest jednym z moich ulubionych raperów) wydobujący się z mojej kieszeni. Wyciągnęłam telefon. Na ekranie pojawił się mi nieznany numer. Odrzuciłam połączenie myśląc że to pomyłka. Po 3 minutach rozległ się ponownie mój dzwonek. Znowu ten sam numer. Tym razem odebrałam.
_________________________________________________________________________________


Oto mamy Prolog! Wiem jest krótki. Pisałyśmy go w naszym super zeszycie z napisem Never Say Never i wydawał się dłuższy. Pierwszy rozdział już za dwa dni ale to zależy bo prawdopodobnie jutro razem jedziemy nad jezioro. Jak myślicie kto zadzwonił? Liczymy na twój komentarz ale nie nalegamy. Nasz blog nie będzie jak inne... Stawiamy na oryginalność.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Bohaterowie

Bohaterowie 

    Maggie Hope Aylin / Hope Maggie Aylin 

W wieku 8/9 lat
W wieku 16 lat

Justin Bieber

W wieku 11/12 lat
W wieku 18

Miley Cyrus
W wieku 10/11 lat
W wieku 17

Sue Aylin 
21 Lat


Alfredo Close
23 Lat

Garett McDonald
18 Lat

Will Smith
18 Lat

Nothan Evans
18 Lat

Zack Wilson
18 Lat


Caitlin Little
16 Lat

Rocky White 
17 Lat