piątek, 27 września 2013

Rozdział 4

JEŚLI PRZECZYTASZ TO SKOMENTUJ! TAK WIECIE POTRZEBNE NAM TE KOMENTARZE BO NIMI RODZINĘ KARMIMY WIĘC 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ !

Obudziło mnie wibrowanie przy uchu. Dzwoni mój telefon, serio? Nawet budzik jeszcze nie zadzwonił. Też tak macie że rano każda minuta snu jest na wagę złota? Taa ja też. Wzięłam telefon o od razu odebrałam połączenie.
-Dlaczego wczoraj nie zadzwoniłaś?! Miałaś dzwonić od razu jak wrócisz! Mogłaś chociaż napisać! Gwałtownie ułożyłam się do pozycji siedzącej. Można powiedzieć że ten telefon rozbudził mnie całkowicie.
-Ołł nie tak głośno Caitlin! Ja jeszcze śpię to znaczy spałam! Mam ci przypomnieć że ty jesteś w Waszyngtonie a ja w Malibu, to trzy godziny różnicy.
-Ty nie zwalaj na strefę czasową! Miałaś zadzwonić.
-Wiem przepraszam ale wczoraj byłam trochę wkurwiona.
-Coś z twoją mamą nie tak?
-Nie broń boże z nią wszystko w porządku. Lekarz powiedział że na szczęście to nie był nowotwór złośliwy. Już jest po chemioterapii i jak wszystko dobrze pójdzie będzie mogła za 2 tygodnie wróci do domu... Ale niestety nie będę mogła wrócić do Ciebie, nie wiem czy wogóle ją zostawię.
-Nie martw się jeszcze 5 miesięcy i przygotuj się na 2 miesiące zajebistych wakacji oczywiście ze mną!-Pisnęła podekscytowana.
-Ehhh ja muszę kończyć bo na 9:30 mam lekcje a i tak jestem spóźniona.
-Ok. Pa kocham Cię!
-Ja Ciebie też!
Rozłączyłam się i zerknęłam na wyświetlacz by sprawdzić która jest godzina. Fuck 6:35 AM, budzik nie zadzwonił bo gadałam z Caitlin. Szybko zerwałam się z łóżka wzięłam wcześniej przygotowane ciuchy i pośpiesznie się w nie ubrałam. Zeszłam  na dół do kuchni. Wyjęłam z lodówki 2 energetyki. Jeden otworzyłam i go wypiłam a drugiego włożyłam do torby. Pobiegłam na korytarz chwyciłam za deskorolkę i wyszłam z domu. Po zamknięciu drzwi nałożyłam słuchawki i ruszyłam w stronę szkoły. Po 20 minutach dojechałam , jak zwykle spóźniona. To jest dopiero pierwszy dzień a już se wyrobiłam opinię spóźnialskiej. Weszłam do środka. Zaczęłam jeździć po korytarzach w poszukiwaniu gabinetu dyrektora. Pech chciał że na kogoś wpadłam na zakręcie. Był to wysoki facet, po czterdziestce(wywnioskowałam to po pierwszych oznakach siwizny).
-Nie można jeździć tym ustrojstwem po szkole!- Pff kim on jest że będzie mi mówił co mam robić.
-A bo ty będziesz mi mówił co mam robić!
-Uwierz będę Ci mówił bo jestem dyrektorem tej szkoły.- Upss.
-O kurwa.- szepnęłam pod nosem.
-Mówiłaś coś?
-Nie, nie.
-Z pewnością ty jesteś naszą nową uczennicą.
-Tak...
-Zapraszam do mojego gabinetu dam Ci plan lekcji, kod do szafki i wypiszę Ci kartkę za karę, będziesz siedzieć dzisiaj w kozie,
-Ugh, dobrze.- Wzięłam swoją deskorolkę i poszłam za facetem.
Po wszystkich formalnościach wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami, akurat zadzwonił dzwonek na przerwę. Uczniowie rzucili się jak zwierzęta z klas. Super i teraz w takim tłumie muszę znaleźć szafkę. Po długim czasie nareszcie nareszcie udało mi się ją znaleźć. Wpisałam kod do szafki i wrzuciłam do niej książki i deskorolkę. Spojrzałam na plan. Matematyka, mogło być gorzej. Ruszyłam pod sale 312 która jest na trzecim piętrze. Szłam powoli po schodach ignorując ciekawskie spojrzenia innych uczniów. Nagle zauważyłam Garett'a i przypomniało mi się że mam dzisiaj kozę więc się spóźnię na nasze zwiedzanie skateparków.
-Garett!- krzyknęłam i pobiegłam do niego.
-Hej Hope!- na powitanie pocałował mnie w policzek.
-Jak tam mała w nowej szkole?
-Ha no wiesz duży, z powodu tej szkoły musimy nasz wypad przesunąć o godzinę.
- A to czemu?- Zaczęliśmy powoli iść w stronę mojej klasy.
-Muszę zostać po lekcjach.-Zrobiłam smutną minę.
-Wow! Już?- Przystał z wrażenia (?) przy sali 310. Jeszcze dwie klasy i będę koło klasy od matmy.
-A bo wy tu macie jakieś posrane zasady! Od kiedy to po szkole nie można deskorolką jeździć?!
-To chyba normalne że nie jeździć po szkole.- spojrzał się na mnie jak na idiotkę.
-W mojej starej szkole jakoś nie zwracali na to uwagi...
-To fajnie ale widzisz jesteś w nowej szkole,-Borze zaczyna mnie już wkurwiać tym gadaniem. Kurwa na serio jestem w nowej szkole?! Kurwa nie zauważyłam!
-Dobra, dobra wróćmy do tematu, poczekacie na mnie tą godzinę?
-Jasne ale musisz nam to jakoś wynagrodzić kochanie.- Uśmiechnął się
-Okey, ale jak mam to wam wynagrodzić?
-No nie wiem...- zrobił minę zamyślonego, na co go szturchnęłam w ramię.
-Ooo! Już wiem dzisiaj ty stawiasz kolejkę!
-No dobra zobaczymy kto ma mocniejszą głowę- jasne że ja
-Okey to do później- Uśmiechnął się, przytulił się na pożegnanie i poszedł pod swoją klasę. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Pokonałam kawałek który mnie dzielił od sali 312 i weszłam do niej. Wszystkie ławki z tyłu były zajęte przez tych lamusów. Podeszłam do jakiejś plastikowej lali która siedzi na miejscu na którym ja powinnam siedzieć.
-Spierdalaj stąd ja tu siedzę.-Warknęłam jej do ucha bo nie chciałam robić zbiegowiska.
-Nie wydaje mi się.- Jej piskliwy głos sprawiał że zachciało mi się rzygać.
-Jakoś mnie za bardzo nie interesuje mnie kto tu siedział bo ja tu teraz siedzę.
-Jakoś nie widzę żeby było podpisane.
-Jeżeli zaraz stąd nie wyjdziesz to podpiszę to twoją krwią więc albo stąd wypierdalasz albo Ci pomogę.-Spojrzała na mnie przerażona i zaczęła zbierać swoje rzeczy jak już skończyła pchnęłam ją "niechcącą" bokiem, usiadłam na miejsce. Nauczycielka chwile po tym incydencie weszła da klasy. Sprawdzając obecność zatrzymała się przy moim nazwisku i zaczęła się rozglądać po klasie. Podniosłam rękę na znak że to ja. Reszta lekcji minęła bardzo szybko bo umiałam już ten materiał z poprzedniej szkoły a w wolnym czasie pisałam z Caitlin. I tak już mijały wszystkie lekcje. Jeszcze godzina z dyrkiem i koniec. Jupi! Po godzinie słuchania regulaminu i pisaniu sms'ów z chłopakami nareszcie wyszłam z tego piekł. Tak jak się spodziewałam chłopaki czekali przed szkołą.
____________________________________________________________________________
Oto nowy rozdział. Przepraszamy że tak długo musiałyście czekać.
Następny postaramy się dodać za tydzień. Wielkie dzięki za ponad 1000 wyświetleń! PRZYPOMINAMY JEST ZAKŁADKA 'INFORMOWANI' JEŻELI PODOBA CI SIĘ TO OPOWIADANIE I CHCESZ BYĆ INFORMOWANYM WYSTARCZY TAM WPISAĆ SWÓJ NICK OD TWITTER'A.♥



środa, 4 września 2013

Rozdział 3

Wyszłam z pociągu i próbowałam złapać jakąś taksówkę, na próbach się skończyło. W takich momentach brakuje mi Caitlin. Poszłam na najbliższy przystanek autobusowy i sprawdziłam kiedy będzie najbliższy autobus na moje osiedle, musiałam na niego czekać 18 minut. W tym czasie zdążyłam odsłuchać moją ulubioną playlist'e. Po długim czekaniu (18 minut to za dużo) nareszcie przyjechał autobus do którego weszłam wraz z bagażami. Zapłaciłam za bilet i usiadłam i ponownie nałożyłam słuchawki na uszy. Mieszkałam w centrum Malibu a to jakieś 15 minut z tond. Dojechałam na miejsce. Szczerze? Bardzo tęskniłam za moim domem. Podeszłam do drzwi z kluczami w ręku gdyż wiedziałam że nikogo nie będzie i je otworzyłam. Wow. Gdybym wcześniej tu nie mieszkała tych 10 lat nie powiedziałabym że to mój dom. Cały wystrój się zmienił inne kolory ścian, wogóle nie to miejsce. Wystrój był nowoczesny ale również przytulny. Weszłam po schodach na górę, mając nadzieje że mój pokój tam nadal był. Na drzwiach które kiedyś prowadziły do mojego pokoju był napis 'HOPE', co oznacza że nic się nie zmieniło. Weszłam do niego ale tak jak przypuszczałam wystrój uległ wielkiej pozytywnej zmianie, bo szczerze kto by chciał mieszkać w pokoju z wystrojem dla 11- latki? Rzuciłam walizki na podłogę i zaczęłam się rozpakowywać co zajęło mi trochę więcej niż godzinę. Potem wzięłam to i poszłam się wykąpać do łazienki na dole bo tam jest wanna. Po półgodzinnej ubrałam się w wcześniej przygotowane ciuchy oraz się pomalowałam i poszłam do kuchni żeby przygotować sobie coś do jedzenia. Zrobiłam płatki z jogurtem i powoli zaczęłam jeść(jestem strasznie wolna jeżeli chodzi o jedzenie). Gdy w końcu skończyłam wzięłam Oreo z szafki i poszłam do salonu gdzie usiadłam na kanapie. Wzięłam pilot do ręki i włączyłam telewizor, od razu przełączyłam na MTV gdzie leciało 'Niemożliwe', leciały akurat dwa nowe odcinki. Jak już się skończyło to wysłałam sms'a do Pattie że już jestem i że za półgodziny u niej będę. Miałyśmy razem jechać do szpitala bo ja(niestety) nie mam prawajazdy. Wzięłam swoją deskorolkę i wszyłam z domu zamykając go po czym schowałam klucze do plecaka. Włożyłam do uszu słuchawki i zaczęłam jechać w dół ulicy. Po 40 minutach jazdy dotarłam na miejsce. Upss spóźniłam się trochę. Podeszłam do drzwi i w nie zapukałam po czym odsunęłam się od nich. Mam nadzieję że go tam nie spotkam. Drzwi otworzyła mi Pattie, ucieszyłam się że ją zobaczyłam po tylu latach.
-Cieszę się że cię widzę Pattie!- Powiedziałam radośnie. Kobieta podeszła do mnie i zamknęła w niedźwiedzim uścisku. Uścisnęłam ją równie mocno. Zaprosiła mnie do środka. Weszłam. Praktycznie nic się nie zmieniło, tylko kolory ścian i trochę więcej zdjęć. Niestety Justin'a. Postawiłam moją deskorolkę przy drzwiach i poszłam za kobietą do salonu.
-Czego się napijesz?- Zapytała promiennym głosem.
-Soku malinowego, jak masz- Odpowiedziałam z uśmiechem.
-Oczywiście skarbie pamiętam że malinowy to twój ulubiony- Uśmiechnęła się i poszła do kuchni. Po około minucie postawiła na stole dwie szklaki z sokiem malinowym. Usiadła naprzeciwko mnie i zaczęłyśmy rozmawiać.
-Jak tam w szkole wszystko okey?
-Z ocenami jest dobrze, nawet bardzo dobrze tylko trochę gorzej z zachowaniem...
-Jak to?-Zapytała zszokowana Pattie.
-Yyyy... No nie mam wzorowego zachowania...
-To że nie masz wzorowego to nie koniec świata.- Przerwała mi. Tak tak ciekawe co powiesz gdy się dowiesz że mam nieodpowiednie.
-No ok poczekaj Pattie daj mi dokończyć, ja nie mam nawet poprawnego.- Kobieta zachłysnęła się napojem. Boże nie chce mieć człowieka na sumieniu. Po jakiejś minucie się uspokoiła.
-Wow. Nie sądziłam że jakaś dziewczyna będzie miała niższe zachowanie od Justin'a.- Oh really?! On ma wyższe zachowanie ode mnie? Do czasu.
-Jak byśmy mogły to wolałabym o nim nie rozmawiać.
-No ale ja chciałam mu powiedzieć że przyjechałaś...
- Jak wspomniałam nie chcę by ktokolwiek wiedział że tu jestem.
-No ale...
-Pattie naprawdę nie chce o tym rozmawiać.
-Ahh no dobrze jak chcesz...
-Pattie łazienka jest tam gdzie gdzie była?- Zapytałam.
-Tak tak- Odpowiedziała uśmiechając się.
-Dziękuje, ja przepraszam na chwile.-Powiedziałam i ruszyłam w stronę łązienki

Justin
Już byłem na prowadzeniu ale kurwa musiałem się wkopać w te jebane błoto.
-Ha! Znowu wygrałem!- Krzyknął podjarany Zack. Trzymajcie mnie bo zabije.
-Dobra chłopaki tona dziś koniec co?- Powiedział cały w błocie Nathan, zresztą jak my wszyscy.
-Dobry pomysł zresztą zgłodniałem.-Odezwał się Garett.
-Dzisiaj stawia ten kto wygrał!- Powiedział ucieszonym głosem Will.
I to mi się podoba.
-Dobra ale to będzie ostatni raz.-Powiedział i zaczął iść w stronę mojego samochodu.
-Dobra, stary jak chcesz.- Zgodziłem się i zacząłem tak jak reszta iść za nim. Po 20 minutach jazdy dojechaliśmy do KFC i najczystszy z nas czyli Will poszedł złożyć zamówienie. Przyszedł po 35 minutach a Zack ruszył z parkingu.
-Co tak długo?!-Wrzasnął długim czekaniem Garett.
-No co? Kolejki były.- Powiedział z pełną buzią Will.
-Dobra chłopaki, spokojnie.- Przerwałem ich małą sprzeczkę.
-To gdzie jedziemy?-Zack zapytał.
-Możemy do mnie bo mama ma iść dzisiaj do szpitala odwiedzić przyjaciółkę więc będzie wolna chata.-Powiedziałem na co wszyscy się ucieszyli.
Kiedy kończyłem swoją pepsi to akurat dojechaliśmy pod mój dom.Wyszliśmy z samochodu.
-Kto ostatni ten robi popcorn!-Krzyknąłem. Wszyscy rzucili się w stronę drzwi oprócz Zack'a który nie mógł odpiąć pasa i utknął w samochodzie.
-Chłopaki czekajcie!
-Hahahahhahahahahhaha- Zaczęliśmy się śmiać ale nie przestaliśmy biec. Do drzwi dotarłem jako pierwszy szybko je otworzyłem i weszłam do domu. Potknąłem się o coś i wywróciłem się na jakąś dziewczynę.
Czekaj co?!

Hope

Miałam już chwytać klamkę od drzwi do łazienki ale ktoś wparował do domu i potknął się o moją deskorolkę i wylądował na mnie. Kurwa Bieber, miłe spotkanie po latach! Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Do lekkich to on nie należy. Spostrzegłem że przyglądało się nam grupka chłopaków.

-Długo masz zamiar tak na mnie leżeć?!!-krzyknęłam, na co Pattie wyłoniła się z kuchni.
-Yyy nie.-Powiedział zmieszanym głosem po czym wstał i podał mi dłoń, co zignorowałam. Podniosłam się, zobaczyłam że jestem cała błocie. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem na co on się uśmiechnął. Zaraz mu wpierdolę. Usłyszałam ciche chichoty chłopaków, zdałam sobie sprawę że już kiedyś je słyszałam... A no tak ci idioci.
-Justin co ty narobiłeś miałyśmy razem iść do szpitala.-Powiedziała Pattie.
-Czekaj mamo, kto to jest?- Zapytał Justin. To ja twój największy koszmar, miło mi.
-To jest Hope ona jest yyy...- Pattie nie wiedziała co powiedzieć więc jej przerwałam.
-Jestem kuzynką Maggie Aylin może kojarzysz?-Chciałam zobaczyć jak zareaguje.
-No, coś tam kojarzę.- A to cham i prostak.
- J (czyt, Dżej) Maggie to nie ta laska z której kręciliśmy sobie bekę?- Powiedział i miał rozbawiony wyraz twarzy. ZABIJE. Myślałam że zaraz wybuchnę. Pattie spojrzała na mnie zdziwionym spojrzeniem na co ja w odpowiedzi tylko pokiwałam delikatnie przecząco głową.
-Dobra Justin daj jej swoją bluzę i jakieś spodnie bo moje będą na nią za krótkie, a ty Hope pójdź wziąć szybki prysznic.- Oboje pokiwaliśmy głową i ruszyliśmy w inne strony.
Weszłam do łazienki i od razu ściągnęłam swoje brudne rzeczy oraz bieliznę i związałam włosy w koka bo nie chciałam ich moczyć. Weszłam do kabiny prysznicowej szybko się wypłukałam i z niej wyszłam.Wytarłam się w żółtym ręcznikiem nałożyłam bieliznę i rozpuściłam włosy i wyszłam. Tak wyszłam w samej bieliźnie, nie wstydzę się swojego ciała. Weszłam po schodach i skierowałam się do pokoju Justin'a. Wtargnęłam do jego pokoju i automatycznię wzrok wszystkich padł na mnie. Mieli wytrzeszczone oczy jakby co najmniej nigdy nie widzieli kobiety w samej bieliźnie.
-Tyle pornoli oglądaliście a patrzycie na mnie jakbyście pierwszy dziewczynę w bieliźnie widzieli.- Zaśmiałam się i ironicznie pokręciłam głową.
-Justin mógłbyś dać mi te ciuchy?-Zapytałam .
-Yyy jasne...- Nie zdążył dokończyć bo jak sądzę po napisie na bluzce przerwał mu Will.
-Ale bez nich wyglądasz zdecydowanie lepiej.-Ale cham. Spojrzałam na niego  jak na idiotę. Justin podszedł do szafy i wyciągnął z niej szare spodnie dresowe i czerwoną bluzę. Wzięłam i dziękując kiwnięciem głowy już miałam wychodzić ale do pokoju ktoś wparował.
-A WY CO STRIPTIZERKĘ SE ZAMÓWILIŚCIE!- Oj czuję dramę.
-Miley co ty tu ro...- Nie zdążył dokończyć bo mu przerwałam.
-Yep, a co nie widać? -Powiedziałam przerzucając ciężar ciała na jedną nogę. Miley wyglądała jakby mnie miała zabić a ja ledwo nie wybuchłam śmiechem, kolegom Justin'a też mało do tego brakowało. Dziewczyna wyszła z pokoju a Justin za nią i wtedy wybuchliśmy wszyscy śmiechem po czym przybiliśmy sobie piątki. Zaczęłam powili już się ubierać. Jeszcze chwilę pogadałam z chłopcami którzy są nawet fajni i się z nimi umówiłam na 'oprowadzanie' po najlepszych skateparkach w Malibu. Pożegnałam się z nimi i wyszłam z pokoju. Na schodach minęłam Justin'a który zmierzył mnie wzrokiem i powiedział:
-Całkiem nieźle w tym wyglądasz.-Mrugnął do mnie. Posłałam mu łobuzerski uśmiech i zagryzłam dolną wargę.
-Na pewno lepiej niż ty.-Minęłam go i zeszłam po schodach podeszłam do deskorolki nadepnęłam na nią żeby podskoczyła po czym ją złapałam. Ciągle czułam na sobie wzrok chłopaka ale go zignorowałam. Zawołałam Pattie i razem pojechałyśmy do szpitala.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Czytasz= Komentujesz